piątek, 17 grudnia 2010

dodaje tu bo tu jest klimat, a facebook sie jebie mi ;]

(wypowiadać rytmicznie do pewnego momentu)
szybciej, jescze jeszcze, trochę bardziej, a nie tylko o połowę, bo czas istnieję, życie mi ucieka
i przepada wciąż z grawitacją w dół i za plecy pod stopami, przez palcoręce naszych jaźni,
trochę. nam się uda złapać, a może czasem wchłonie skóra i się przyjmie, ważne żeby to nie okazał się brud pod paznokciami
popiół naszych przeżyć, wypalony, naszych dłoni, które już nie mają siły i popiół lustrem dla popiołu skóry,
wspólnie uzupełniających się wzajemnie - ruszyła maszyna i jedzie po superszybkich torach - w obiegu powietrza.
Na Smog, perpetum mobile, łapie chwile w przód i wstecz, płoną płoną niczym heretycy, chociaż chciały dobrze...
BOoooo paradoksem absolutnym jest ta energia niepojęcieniezbadana, dzięki której albo
w górę, gdzie sen jest jednym życiem i przygodą (nie odwrotnie)
albo
w dół i rzeczywistość jest nie rzeczywista (i odwrotnie)
|Booooooooooooże(<-krzyczy-wypluwając słowa)!|
Stop. Na szczęście mam czasem przed oczami ZNAK ten, który mi otwiera oczy.
-Gdzie ten znak?
No tam! interaktywna wlepka na wizjerze naszych dusz.
Jak 2 mury, skrajnie ustawione po kącikach naszych oczu, rozłożone wprzód
teoretyczna nieskończonośc przed nami. A tam co?
absurdalnie, paradoksem Absolut przyciemnionym światłem świeci nam po oczach sobą samym, mówiąc "Nie bój się (z uśmiechem który wciąga)",
i już nie boisz się.
Więc, przestań pieprzyć kotka i Żyj DOKŁADNIE szmato!!! Nie licząc czasu chwil bez strachu.
3,2,1... PSTRYK.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Mordercy i gwałciciele

Malutcy ludzie chodzą tam
gdzie nikt nie spotka się ze strachem.
I chociaż w szufladzie zjaw siedzę ja,
Siedzą niewinni i ja.

Malutcy ludzie piszą o ptakach,
o wolności i poszukiwaniu życia.
Gdy ciągle wiszą na drutach i stoją na gałęziach.
Dlaczego nie spadają ?
Malutcy ludzie szukają w nich równowagi.
I każdy ciągle się waha...
północ, południe, północ, południe ...NIE! ...południe!...

Malutcy ludzie mieszkają w kieszeniach
i rękawiczkach.
Malutcy ludzie słyszą przez sen...
Malutcy ludzie słyszą jęk...
nie, to tylko tuż za oknem rośnie trawa...

Malutcy ludzie i ich pomysły na rewolucje...

sobota, 11 grudnia 2010

z autobiografii chłodu

(zapisane chronologicznie)





"Wieczorami wychodzę z domów.
Jest zimno, chociaż zapowiadali roztopy.
Dookoła miasto pogrążone jest w dymie,
a za mgłą świecą przepiękne światełka...
Wielość światełek!
Miasto pachnie purpurą
Czy jesteśmy sami?
Wielość światełek...
Dlaczego oplątujesz mi nogi smyczą?
Czyżbyś chciała się uwolnić i tylko przez chwilę
pójść swoja drogą,
wprost do kości wyrzuconych dla takich jak Ty...?!
Wiem, wiem... Pokusa jest bardzo silna
Ale na szczęście trzymam Cię mocno
Więc lekkim ruchem, swobodnie przyciągam Cię do siebie
Och jak swobodnie!
Jestem zdumiony, ale czuję się tak dobrze i lekko!
Tak niesystematycznie
Mógłbym tak wytrzymać naprawdę długo
Dlaczego się nie kończy ?
Bo niby mógłbym wyczuć w tym podstęp,
ale nie chcę mi się...
Kolejny chłodny powiew
mimo wszystko nie okazuje głębiej moich doznań.
Taki ekstatyczny stan...
lekko i trzymamy si,ę za ręce.
Czas dookoła chyba na nas patrzy kątem oka.
W końcu stoimy pod blokiem,
między drugą a trzecią klatką,
a właściwie odwrotnie.
Od początku...
chyba zdaję sobie sprawę, że powinniśmy to dokończyć.
Ale jeszcze nie teraz.
Może...
-Hm, Napewno !
- Tak wiem o tym ale w następną noc.
Kiedy wyjdziemy na spacer i spotkam Ciebie i ten wiatr,
lekkość i uczucie przemijającego czasu"

"Chłód, chcę żeby świecił mi po oczach
kiedy patrzę w okna sąsiadów
i mam ten chory uśmiech
(...A u pana K. taka ciepła i miła atmosfera,
czyżby spóźniona wigilia?...)
W takich chwilach chcę pisać
nie o szczęściu,
bo to nie właściwe uczucie.
Właściwszym jest pisać o długich cieniach ludzkich,
o oddechach, o spojrzeniach
i innych namacalnych dowodach na jego istnienie.
Tak.
Chciałbym napisać autobiografię chłodu."

"I już mnie chyba tak nie inspiruje
i tak nie pociąga,
chociaż nie wiem czemu ale nie mogę
mu się oprzeć..."

Parabola chłodnego światła i dym,
z którego się wywodzi

"-Odczuwam przyjemność gdy patrzę w to światło,
i czuję jakby ciągły powiew wiatru,
ale nie czuję go cieleśnie, tylko wewnętrznie,
Nie czuję chłodu.
To tak jakbym się wietrzył, tak od wewnątrz.
Całym sobą.
Jakby przechodził przez całe moje ciało

Właśnie zdaję sobie sprawę,
że jestem swiadkiem myśli o odczuć,
nienazywalnych..."

"To chyba miłość...
Taka tylko trochę patologiczna
i nieco nienaturala...
Ale ten chłód...
Och!
Chcę za nim podążać,
tak pomimo wszystko.
Cieć przy sobie kogoś takiego
to jak zaspokojenie wszystkich chorych ambicji.
Tych o miłości też...
I o pożądaniu.
To przecież takie chore,
brzydkie i śliskie,
gładkie i złe...
Chyba powoli zamieniam się w lód
W coraz grubszą taflę,
powoli tracę kontakt ze światem zewnętrznym,
liczę się już tylko ja.
i moje nieuchronne przeznaczenie
Fatum !
po drugiej stronie, nie słucham i ranie.