poniedziałek, 12 lipca 2010

abres los ojos...


Poniedziałek. Z reguły na usta ciśnie się, że to początek kolejnego zmarnowanego cyklu. 7 dni zastoju, nudy; Bez powietrza... Dla mnie przynajmniej poprzednich 14 takich w większości było. Kot spierdolił, wolał zimno i zakupy... Kot psychiczny. Jego nie było już dłuższy czas.. Może z przerwami, w dużej mierze dzięki Wam, przerwom na wyjazdy i jakieś ciekawe interakcje między nami, których jednak i tak ubywało z czasem.... Pojawił się opasły, czarny kot, który chce nas (przynajmniej mnie osobiście) zniewolić, ograniczyć, przykuć do łóżek i monitorów, otępić zmysły, zasiać obawy, pod przykrywką błogiego rozleniwienia,... Łatwa sztuka, analogia picia soku 100% (w tym przypadku cukru..)
Pierdolić owego kota... Zaraz piątek (tygodnia koniec i początek xD), a do piątku zostało nam 5 dni na ferment myśli, emocji, wyzwoleniowyrażenie odczuć. Kurwa, zasiejmy dziś po czwartej pnącza pieprzonej psychodelii, zamknijmy okna temu co wokół nas, otwórzmy okno na kosmos, na to co dusi się w nas samych.
W piątek będziemy oglądać ogród, ręcyma w dół, nogami do góry, wonderland.
Świeci wrażenie, że to będą fajne dni, damy z siebie dużo i otrzymamy z n-tą siłą x3 to samo, bądź wiele więcej..."Zróbmy coś dziwnego" Niech to nie będzie pusty slogan, zróbmy Piękne Popapraństwo... Polucję duszy, nadkolory. Królicza nora jest wciąż otwarta! To co, wskakujemy? Chyba warto...
Wyjdziemy w piątek na scenę, pokażemy kolejnym Alicjom drogę na drugą stronę. Myślę, że już niebawem nie będą chciały wychodzić ;]

Amen, senjednakcoś. :*

1 komentarz: